Znalazłam w domu motek dawno zakupionej włóczki Himalaya Padisah. Bardzo lubie robić z tej przędzy. Nie jest zbyt wydajna, więc musiałam zrobić coś niedużego.
Udziergałam na Antoniny golfik szyjogrzej.
Z resztki włóczki i drewnianych koralików powstała broszka.
Pozdrawiam :)
szyjogrzej jest świetny. podoba mi się bardzo.
OdpowiedzUsuńBroszka też wyszła ciekawie
szyjogrzej jest cudowny ale broszka jaka obłędna:):):)
OdpowiedzUsuńAle ma się Antosia dobrze, takiego szyjogrzeja (to się chyba odmienia, no nie?:) to tylko pozazdrościć:) Super i brocha pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
urocze*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie po wyróżnienie :))
OdpowiedzUsuńwww.all-4art.blogspot.com
No kobito piękny szyjogrzej no i brocha boska :))
OdpowiedzUsuńOch, ale piękny, i te kolory... Marzenie!
OdpowiedzUsuńŚliczny ten szaliczkowy golfik
OdpowiedzUsuńcudnie wyszedl :)
OdpowiedzUsuń