Dawno nic nie pokazywałam.
Czas wakacji nie bardzo służy takim "działaniom" robótkowym. Tym bardziej, kiedy gdzieś się wyjeżdża.
Nie lubię robić "na siłę" ... tak, żeby koniecznie mieć coś do pokazania na blogu.
Podczas wizyty u cioci w Krakowie lubię odwiedzać fajnego lumpa, w którym mogę kupić fajne tekstylia do domu za całe 14 zł/ kg :). Wśród moich ostatnich zakupów znalazły się tak zwykłe dwie poszewki na poduszki w kolorze ecru z płótna lnianego. Nic specjalnego, pomyślałam sobie, jednak kupiłam, bo przecież jakoś można je "ustroić".
Muszę teraz przypilnować, że Pepa nie "zbezcześciła" tych poduszek, jak tej mojej ulubionej różanej :).
idealnie je Ola ustroiłaś:):):
OdpowiedzUsuńjak mniemam te serwetki, które wylądowały na poszewkach sama dziergałaś?
no a jakże :)
UsuńPodusie z klasą, rzekłabym. Bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńjej! zawsze podziwiam osoby, które robią serwetki na poduszki, a czemu? ano bo potem trzeba je jakoś sensownie przyszyć, a ja tak równiutko nie umiem... piękne wyszły! pilnuj teraz ich ;)
OdpowiedzUsuńfakt, trzeba się pobawić. ale jak serwetki dobrze naciągnięte a powłoczki dobrze wyprasowane, to da się.
Usuńręcznie przyszywałam ... niteczka za niteczką i palec pokłuty igłą trochę bolał.
No piękne podusie -wygladaja bosko
OdpowiedzUsuńCudowne poduszki, a te serwetki po prostu zachwycają:) Piesek śliczny- przytulaś taki;)
OdpowiedzUsuń