wtorek, 29 listopada 2011
Dla Uli urodzinowy prezent
Miałam w planach zakup skrzyneczki-futerału na druty dziewiarskie. Kiedyś tam ... Ula pokazała mi tą skrzyneczkę w sieci. Niestety na czas urodzin skrzynek ... zabrakło.
Postanowiłam zakupić coś co mieści takie druty (chodzi o ich długość) w stanie surowym i nadać temu jakiś wygląd.
Wielkość skrzynki, kiedy przyszła pocztą, trochę mnie przeraziła. Na same druty, to aż takie opakowanie nie jest potrzebne. Powstała więc skrzynka na dziergane instrumenta, półfabrykaty i inne potrzebne gadżety.
Jako, że miało to być w stylu shabby chic, to najpierw było tak:
Potem tak:
Następnie ( w blasku kuchennego słonka ):
Jak widać na zdjęciach zrobiłam też Ikeowskie lusterko.
poniedziałek, 14 listopada 2011
Kolczyki i nauka "ubierania korali"
Musiałam szybko złożyć kolczyki.
Składaki robiłam w bardzo miłym towarzystwie :). Nie było dużo roboty, bo przy naprawdę ciekawych elementach to nie ma dużo kombinowania. Niewiele potrzeba, aby był fajny efekt.
Czasami sama robię bigle, bo te gotowe nie zawsze pasują. A że robię je z miedzianego posrebrzanego drutu, to naprawdę nie uczulają.
Choć ma zdjęciu to nie składanie kolczyków, a szybki kurs obrabiania koralików pod okiem Trill :).
Oto efekt:
A w niedzielę w południe odjechały mi dziołszki do domu ... tzn. Ula i Domiśka i zrobiło się smutno. Lubię te nasze spotkania, ale pożegnań nienawidzę.
Pozdrawiam Was Kobietki i do następnego wpisu ... czyli jak coś "wykombineruję" :)
Dodam jeszcze moje przed chwilą "sfotowane" psice :)
Składaki robiłam w bardzo miłym towarzystwie :). Nie było dużo roboty, bo przy naprawdę ciekawych elementach to nie ma dużo kombinowania. Niewiele potrzeba, aby był fajny efekt.
Czasami sama robię bigle, bo te gotowe nie zawsze pasują. A że robię je z miedzianego posrebrzanego drutu, to naprawdę nie uczulają.
Choć ma zdjęciu to nie składanie kolczyków, a szybki kurs obrabiania koralików pod okiem Trill :).
Oto efekt:
A w niedzielę w południe odjechały mi dziołszki do domu ... tzn. Ula i Domiśka i zrobiło się smutno. Lubię te nasze spotkania, ale pożegnań nienawidzę.
Pozdrawiam Was Kobietki i do następnego wpisu ... czyli jak coś "wykombineruję" :)
Dodam jeszcze moje przed chwilą "sfotowane" psice :)
wtorek, 1 listopada 2011
Suszone różyczki
Taki był mój pomysł na koszyczek z trawy z Jyska w kształcie serca.
Miałam troszkę suszonych różyczek. Troszkę za mało jak widać na drugim obrazku, ale to nic ... dosuszy się i zapełni luki. Tymczasem największą lukę wypełniłam suszoną forsycją z ogrodu Trilli :).
Koszyczek najpierw obszyłam delikatną, bawełnianą koronką klockową. Potem wypełniłam zakupionym w kwiaciarni wkładem do suchych kompozycji kwiatowych. Dorobiłam zawieszkę i wisi na ścianie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)