Kupiłam go w sklepie ogrodniczym. Jest zrobiony z gipsu. Był cały biały i przez to taki bez wyrazu. Jakby "martwy". Postanowiłam go nieco ożywić. Pomalowałam amorka dwa razy "pastelową orchideą", potem dość mocno rozrzedzoną złotą farbką. Skrzydełka zrobiłam złote, włosy złote z dodatkiem brązów. Poprzecierałam szorstką częścią gąbki do mycia naczyń. Kiedy dobrze wszystko wyschło, polakierowałam.
Teraz podoba mi się bardziej, bo "ożył" :).
Na zdjęciu przedstawiłam go ze skrzyneczką, którą moja córka dostała od Cioci Joli_Zoli i serduszkami, które ja dostałam w prezencie od tej właśnie Cioci :).
ojej,jest cudny......taki słodziak :)
OdpowiedzUsuńależ tu u Ciebie delikatnie się zrobiło
i jak romantycznie....
OdpowiedzUsuńufolek to chwilowy magdolek, ups!
OdpowiedzUsuńpoznałam po zegarze :)
OdpowiedzUsuńjak nie przepadam za aniołkami tak ten jest uroczy :) może dlatego że nie jest taki "słodki", jest taki sympatyczny. Ale nie potrafię go sobie wyobrazić bez tych kolorków na włosach i skrzydełkach. Jola prezencik również śliczny :)
OdpowiedzUsuńPowiększyłam sobie zdjęcia, które tu zamieściłaś żeby zobaczyć jak wyszło Ci to "ożywienie" i naprawdę efekt, który chciałaś osiągnąć jest w 100% osiągnięty:)
OdpowiedzUsuńWidziałam gdzieś tego aniołka właśnie całego białego i teraz porównując bez obawy przyznaję, że rzeczywiście lepiej teraz wygląda:)
Przecierki w miejscach w których być powinny, kolory, które idealnie pasują... Jestem pod wrażeniem, ale patrząc na Twoje poprzednie prace to normalka, że wszystko co zrobisz jest idealne:)
No to posłodziłam:):P
Pozdrowienia dla Tosiaczka:):):)
Slicznie u Ciebie, delikatnie i romantycznie :)
OdpowiedzUsuńPiękne prace, te pokazane w poprzednich postach takze :) Jesli to sa Twoje poczatki w decoupage, to zazdroszcze talentu! :)