Od jakiegoś czas myślałam o takim naszyjniku a'la śliniak ;) z kompozycją kwiatkowo-listkową.
I tak sobie dłubałam i dłubałam, raz to, a potem tamto ... ponaszywałam i wyszło takie coś :).
Na szybko zrobiony komplet dla kuzynki koleżanki. Ma być prezentem. Kolory miały być neutralne, bo nie bardzo wiadomo było jakie solenizantka preferuje.
Przyznam, że łatwiej wymyśla się błyskotki, kiedy znamy gusta i preferencje odbiorcy :).
Zdjęcia robione w sztucznym świetle, więc lekko przekłamane, bo wyszły zbyt intensywne.
Jakiś czas temu zaczęłam go ozdabiać i zostawiłam.
W końcu doczekał się finału.
Po raz pierwszy wypróbowałam dwuskładnikowe medium do spękań.
Masa strukturalna własnego wyrobu: wikol, farba i kasza manna.
Widziałam w sieci dużo naszyjników z motywem różanym. Bardzo mi się podobały. Najpierw udziergałam różyczki, a potem jakoś tak skomponowałam taki oto naszyjnik. Jest na popiersiu naturalnej wielkości.
Mała odmiana. Tym razem masa solna. Nie jest to moja mocna strona, takie lepienie. Jeszcze nie opracowałam sobie super przepisu na masę. Agnieszka z decou-galeryjki zaproponowała mi wymianę, więc ulepiłam dla niej takie oto aniołki. Agnieszka m.in. szyje śpiochy, stąd pomysł, aby ulepić dla niej śpiocha solniaka.
Zaznaczę od razu, że popiersie nie jest naturalnej wielkości. To jest taki ekspozytor do naszyjników. Naszyjnik jest dłuższy. Kwiat czerwony więc wypada na wysokości piersi.
Kolor czerwony jest najprawdziwiej czerwony, ale foto robione przy sztucznym świetle.
A to jest dzieło mojej 5 letniej Antosi. Ostał mi sie kawałeczek masy solnej i tak oto młoda go wykorzystała :). Tak się zachwyciłam, że musiałam pokazać :).